Tak, jak obiecałam dzisiaj garść praktycznych informacji o płytkach ceramicznych w kształcie białych cegiełek, dla wszystkich, którzy pytali o nie w mailach i komentarzach pod postami.
A dokładnie o dwóch rodzajach takich płytek, których użyliśmy remontując łazienkę i kuchnię w naszym domku letniskowym.
Jak już pisałam w ostatnim poście, w kuchni cegiełki są nieco inne, niż w łazience chociaż na pierwszy rzut oka wyglądają w zasadzie tak samo. W łazience, którą remontowaliśmy dwa lata temu położone są płytki MUGAT firmy Vives, głownie dlatego, że były to jedyne kafelki wyglądające jak cegiełki, jakie wtedy znalazłam, w dość rozsądnej cenie
(przy urządzaniu i wybieraniu materiałów do domku letniskowego, który służy nam tylko przez kilka miesięcy w roku aspekt ekonomiczny ma spore znaczenie:))
Do kuchni, której remont właśnie się kończy zamówiłam nieco mniejsze kafelki- METRO z firmy Equipe Ceramicas
Podstawowe różnice pomiędzy tymi białymi kafelkami:
Vives MUGAT blanco: wymiary 10…
Jak już pisałam w ostatnim poście, w kuchni cegiełki są nieco inne, niż w łazience chociaż na pierwszy rzut oka wyglądają w zasadzie tak samo. W łazience, którą remontowaliśmy dwa lata temu położone są płytki MUGAT firmy Vives, głownie dlatego, że były to jedyne kafelki wyglądające jak cegiełki, jakie wtedy znalazłam, w dość rozsądnej cenie
(przy urządzaniu i wybieraniu materiałów do domku letniskowego, który służy nam tylko przez kilka miesięcy w roku aspekt ekonomiczny ma spore znaczenie:))
Do kuchni, której remont właśnie się kończy zamówiłam nieco mniejsze kafelki- METRO z firmy Equipe Ceramicas
Podstawowe różnice pomiędzy tymi białymi kafelkami:
Vives MUGAT blanco: wymiary 10…
Cudnie ...:)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczorku :*
Beautiful pictures, Africa is a dream for me!!
OdpowiedzUsuńHugs
Magiczne miejsce:)
OdpowiedzUsuńwspominam Kenię z wielkią nostalgią- byłam w domu Karen Blixen.... inaczej ogladam teraz film, gdy moge sobie przypominać te miejsca....co prawda nie bywałam w hotelach takich jak ten, ale też było cudnie.....
OdpowiedzUsuńU mnie kolejność była troche inna- najpierw zachwycił mnie film i oglądałam wiele razy, potem poznałam mojego męża, który spędził w Kenii sporo czasu i opowiadał o tym kraju tak dużo i ciekawie, że zakochałam się w jego afrykańskich opowieściach i zawsze Kenia będzie kojarzyła mi się właśnie z nim:))
Usuńmi niestety Kenia kojarzy sie trochę z rozłąką, bo byłam tam z moją ówczesną firmą a nie z mężem....może kiedys zawitamy tam razem ( czego i Wam życzę).... na 20tą rocznice już nie damy rady, ale może na 30tą???
Usuńto fakt bardzo bardzo niezwykły.... Kenia to kolejny punkt na mojej mapie podróży:) choć Tajlandia z której dopiero co wróciłam urzekła mnie niesamowicie!:)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam kochana:*
Tajlandia rzeczywiscie świetna- to miejsce gdzie mogłabym mieszkać przede wszystkim z powodu wspaniałej, lekkiej kuchni- tajskie jedzenie zawsze:)))
UsuńCudownie! Jako fanatyczka filmu zmusiłam kiedyś mojego biednego męża, żeby umył mi włosy. Hmmm, Robert Redford robił to o niebo lepiej.....:))
OdpowiedzUsuńRobert Redford w tym filmie to w ogóle ideał mężczyzny- ja zawsze marzyłam o tym, żeby polecieć z nim nad Serengeti... Więc kiedy poznałam mojego W.(o czym wyżej), który barwnie opowiadał o stadach gazeli, flamingów itd. i na dodatek był przystojniejszy niż Redford (nadal jest:)), to był tak bliski tego ideału, że nie mogło być inaczej- jesteśmy razem już 20 lat:P
Usuńjeju cudnie ,a mam planach podróż do Kenii ,ale jeszcze trochę muszę poczekać...
OdpowiedzUsuńRozmarzyłam się spoglądają na te zdjecia. Ale lato już niedługo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Mój mąż wrócił miesiąc temu z Kenii, przywiózł mnóstwo cudownych zdjęć. Miejsca urokliwe, ze swoją roślinnością i pięknem wody , pozdrawiam, zdjęcia piękne
OdpowiedzUsuń